Dariusz Węclewski: Robię to co lubię i jeszcze mi za to płacą

Z Dariuszem Węclewskim, leśniczym w Osowej Górze na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego, rozmawia Joanna Szewczyk, uczennica kl. Va Zespołu Szkół w Krośnie k. Mosiny, Klub Młodego Dziennikarza 

To piękne miejsce znają wszyscy poznaniacy oraz mieszkańcy okolic, ponieważ stanowi „zielone płuca” całego regionu. Wszyscy uwielbiają przyjechać czasem do parku po to, żeby odpocząć, pospacerować, pojeździć na rowerze. Ale nie każdy wie, jak dużo pracy trzeba, żeby zapewnić nam tę przyjemność. Praca Pana Dariusza umożliwia turystom obcowanie z przyrodą, a z drugiej strony stwarza bezpieczne warunki zwierzętom, roślinom i całemu ekosystemowi. Sama uwielbiam chodzić do parku, który jest częścią mojej „małej ojczyzny” i bardzo chciałam porozmawiać z kimś, kto jest jej współtwórcą oraz z kimś, kto ją chroni.

Jest wiele różnych ciekawych zawodów. Dlaczego wybrał Pan akurat ten?
To, co w dorosłym życiu robimy, związane jest często z tym, z czym stykaliśmy się w dzieciństwie. Ja wychowałem się w leśniczówce, gdzie mój tata był leśniczym. Mimo że rodzice nie próbowali nawet w najmniejszym stopniu przekonywać mnie, co robić i jaki kierunek dalszej nauki obrać, ja wiedziałem, że chcę pracować w lesie. Moim ulubionym powiedzeniem zawsze było: „robię to, co lubię i jeszcze mi za to płacą” (śmiech). Myślę, że to w pełni oddaje fakt trafnego wyboru zawodu.

Co Pan najbardziej lubi w swojej pracy?
Hmm... dość trudne pytanie, zwłaszcza dlatego, że zakres mojej pracy, wbrew powszechnej opinii, jest bardzo duży. Są to prace związane z działem hodowli lasu, zalesianiem, tworzeniem nowych drzewostanów składających się z gatunków drzew odpowiednich do danego siedliska. Myślę jednak, że najwłaściwszą odpowiedzią na to pytanie będzie fakt obcowania na co dzień z otaczającą nas przyrodą.

Jak Pan dba o środowisko, którym się pan opiekuje?
Obszar, którym się opiekuję, to niespełna 1000 ha, na których, jak przystało na dobrego gospodarza, planuję, projektuję, nadzoruję wykonanie oraz rozliczam zabiegi ochronne, które mają na celu poprawę i ochronę tych ekosystemów, które na tym terenie się znajdują. Praca leśnika nie polega tylko na liczeniu i pilnowaniu drzew, lecz na umiejętnym wykorzystaniu wiedzy pochodzącej z wielu lat nauki i doświadczenia oraz powiązaniu tego z siłami natury i osiągnięcia zamierzonego celu, jakim jest zdrowy ekosystem składający się nie tylko z drzew, ale wszystkich organizmów w nim występujących. 

Jakimi rezerwatami się Pan opiekuje?
Cały Park Narodowy to rezerwat, który składa się z obszarów o ochronie ścisłej i ochronie częściowej. W rezerwatach ścisłych nie planujemy i nie wykonujemy zabiegów. Na terenie mojego obwodu ochronnego znajdują się cztery rezerwaty ścisłe: rezerwat Jezioro Kociołek, rezerwat
Budzyńskie, rezerwat Grabina i rezerwat Sarnie Doły. Rezerwaty ścisłe podlegają ciągłemu monitoringowi, a to także jedno z moich ulubionych zajęć.

Jakie zwierzęta obserwuje Pan najczęściej podczas monitoringu?
Jest to obraz całej zwierzyny występującej w naszym regionie. Na co dzień można tu spotkać: sarny, jelenie, dziki, zające. Myślę, że nie ma tu bardzo rzadkich gatunków z wyjątkiem ptaków, które mają bardzo duże terytoria, na orzeł bielik, który znajduje się w okolicachJeziora Dymaczewskiego. Jest to rzadki ptak i rzadko występujący w całej Polsce. Natomiast wszystkie inne gatunki zwierząt, występujące w całej Wielkopolsce, żyją również u nas.

Czy ma Pan pod opieką jakieś pomniki przyrody i czy mógłby Pan o nich opowiedzieć?
Tak, na terenie mojego obwodu ochronnego znajduje się kilka pomników przyrody ożywionej (pomnikowe drzewa) jak i nieożywionej (głazy narzutowe). Przy wjeździe do osady Osowa Góra znajdują się dwa ogromne dęby szypułkowe, których wiek określa się na ponad 200 lat. Z uwagi na historię najbliższego sąsiedztwa domostw, zostały one zapewne posadzone jako dwa samotne drzewa przy wjeździe do osady, która istnieje dużo dłużej. Inne pomniki to na przykład klony polne rosnące w okolicy jeziora Kociołek. Ich forma drzewiasta oraz rozmiary, jak na ten gatunek drzewa, są imponujące. Wskazują na dobre warunki siedliskowe w miejscu, gdzie rosną.

Jakie gatunki zwierząt są najrzadsze w parku i jak trzeba o nie dbać?
Najrzadsze gatunki to na pewno ptaki oraz drobne płazy, których występowanie zależy od wielu czynników. Z naszej strony staramy się dbać, wyznaczając strefy ochronne wokół ich miejsc lęgowych. Wywieszamy budki lęgowe, corocznie czyścimy stare budki i w miarę potrzeb reperujemy te, które się do tego nadają. Staramy się stworzyć im jak najlepsze warunki do bytowania i rozwoju.

Czy mógłby Pan wytłumaczyć, co znaczy tajemniczy kod „PLH300010”, który znalazłam w broszurze o Wielkopolskim Parku Narodowym?
Jest to obszar o nazwie Ostoja Wielkopolska, należący do europejskiej sieci obszarów chronionych Natura 2000. Utworzono go w celu ochrony siedlisk przyrodniczych. Leży na lewym brzegu Warty, na Nizinie Wielkopolskiej. To przede wszystkim teren Wielkopolskiego Parku Narodowego. Na charakterystycznym terenie polodowcowym znajdują się wydmy, rynny, liczne głazy narzutowe i wiele jezior polodowcowych. Obszar ten jest mozaiką siedlisk zarówno naturalnych, półnaturalnych, jak i tych intensywnie użytkowanych przez człowieka. Dominują siedliska leśne, takie jak kwaśne dąbrowy, lasy lęgowe, grądy oraz łąki trzęślicowe i pełnikowe, zaliczane do najpiękniejszych w regionie. W północno-zachodniej części ostoi, w pobliżu Jeziora Wielkomiejskiego, znajduje się wartościowy kompleks łąkowo-torfowiskowy. Lasy są przeważnie sosnowe z domieszką dębu, świerka, brzozy, grabu i lipy.

Czy na terenie parku grasują kłusownicy i jak Pan z nimi walczy?
Tak, niestety zdarzają się przypadki kłusownictwa, zarówno takiego z bronią jak i z wędką. Należy zaznaczyć, że wędkowanie bez zezwolenia lub w obszarach ochrony ścisłej jest również kłusownictwem. W Parku Narodowym działa Straż Parku, która zarówno w dzień jak i w nocy wykonuje patrole po całym terenie Parku. Straż Parku wspomagana jest w swej pracy przez leśników pracujących w terenie, jak również przez policję.

Czy często spotyka Pan turystów, którzy zachowują się jak intruzi i wandale, i czy ma Pan na nich sposób?
Trudno jest złapać wandala na gorącym uczynku, ale ze szkód, które ujawniamy wiemy, że są tacy „pseudoturyści”. Na wandali nie ma złotego środka, nikt nie będzie montował niezniszczalnych ławek czy tablic, bo takich po prostu nie ma. Taka jest mentalność części naszego społeczeństwa i tylko odpowiednia edukacja może to zmienić. Szkoda, że największe wydatki związane z turystyką to nie nowe sprzęty, remonty i ulepszenia, tylko sprzątanie śmieci!

Czy bywa Pan jeszcze w lesie dla relaksu, czy tylko z powodu pracy, bo jest jej tak dużo?
Oczywiście. Nie wyobrażam sobie wakacji w mieście. Co prawda potrzebuję zawsze paru dni na nabranie dystansu do pracy. Na co dzień lubię popołudniami popolować aparatem fotograficznym lub przejechać się rowerem. Całe moje życie jest związane z lasem i nie wyobrażam sobie innego.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Ostatnio zmienianyniedziela, 08 luty 2015 21:44
Więcej w tej kategorii: Mosina - eleganckie miasto »

Skomentuj

Powrót na górę
Nasz portal wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki. Więcej o naszej Polityce prywatności