Daniel Sypniewski

Z wykształcenia informatyk, na co dzień zajmuje się prowadzeniem sklepu wędkarskiego. Uwielbia kontakt z przyrodą. Wędkuje, chodzi po łąkach, lasach i obserwuje naturę. Dzięki dużej cierpliwości i wrażliwości, dostrzega to co umyka innym. Swoje niezwykłe spotkania z przyrodą - z dużym powodzeniem - zatrzymuje w fotograficznym kadrze. Wspaniały gawędziarz. Chętnie dzieli się swoją wiedzą, doświadczeniem i wrażeniami na łamach poznańskiego pisma "Tu Naramowice", ogólnopolskiego czasopisma "Poznaj Swój Kraj" oraz na portalu wielkopolska-country.pl, zarażając innych swoją przyrodniczą i turystyczną pasją.

Dworki i ciekawe miejsca ziemi kiszkowskiej

Nareszcie urlop, nareszcie kilka dni wolnego! Cóż, co prawda pogoda kiepska, ale zawsze można zaplanować ciekawą wycieczkę po naszej ukochanej Wielkopolsce. Uwielbiam "klimaty" naszych starych dworków. Ciekawi mnie ich historia, ich losy i życie ludzi kiedyś w nich mieszkających. A że dodatkowo kilka dni wcześniej wygrzebałem, gdzieś na dolnej półce w bibliotece, zakurzoną książkę o historii ziemi kiszkowskiej postanowiłem wybrać się w te właśnie okolice, po to by zobaczyć owe interesujące obiekty na własne oczy i podzielić się wrażeniami na portalu. Zabieram Was tam dziś ze sobą w nadziei, że postanowicie kiedyś wybrać się tam sami. Naprawdę warto, bo krajobraz piękny, zabytki ciekawe, ludzie przemili i uczynni.

W cieniu prastarych drzew

Rogalin to wieś znajdująca się niedaleko Poznania, którą zna chyba każdy poznaniak i Wielkopolanin. Miejsce te jest wyjątkowo bliskie memu sercu - tutaj i w, położonej kilka kilometrów dalej, wsi Radzewice wiele lat temu, w czasach młodości, spędzałem mnóstwo czasu łowiąc ryby w towarzystwie kolegów z piaskownicy - z kilkoma z nich przyjaźnię się aż po dzień dzisiejszy. To moje ulubione miejsce łowienia ryb i przeżywania radości z obcowania z cudowną przyrodą i pięknymi widokami. Spędzanie wolnego czasu "sam na sam" z wędką w ręku, pośród największego skupiska dębów w Europie, to coś czemu mógłbym oddać się na zawsze. I co najważniejsze - to właśnie tu w neoklasycystycznej kaplicy, wzorowanej na rzymskiej świątyni Maison Carree w Nimes, wziąłem ślub z najbardziej zwariowaną i cudowną kobietą na naszej planecie. A nasze wesele odbyło się w pobliskiej restauracji o nazwie, a jakże, „Pod Dębami”, gdzie bawiliśmy się do białego rana, zdzierając podeszwy wypucowanych na glanc butów w szalonych tańcach… Dobra - sentymenty i wspomnienia trzeba odstawić na bok i do roboty…

Na rykowisku

O godzinie 5.00 drażniący dzwonek alarmowy w telefonie wyrywa mnie ze snu. Natychmiast włączam tzw. „drzemkę” i oczywiście zasypiam, aż żona - z uzasadnionymi pretensjami - budzi mnie tym razem skutecznie: - „Człowieku dajże nam spać”! Tak delikatnie nie było, ale wiecie - cenzura. Patrzę na zegarek a tu już 6.00 - trochę późno. Chyba już czas wybrać się na jakiś pchli targ i kupić sobie stary, ale porządny budzik - taki, jaki miałem kiedyś, bo tylko ten potrafił mnie postawić na nogi. Wypijam szybką kawę, zakładam kalosze, nieprzemakalne spodnie, polar, aparat na szyję i pędzę do lasu. Celem dzisiejszego spaceru jest ogromna i przepiękna leśna polana.

Wełna - dzika rzeka

W tym roku odkryłem uroki rzeki Wełny, właściwie jej kilku odcinków w okolicach Obornik. Co prawda bywałem na tej rzece wiele lat temu, ale albo nie za bardzo ją pamiętałem, albo w młodości nie byłem może taki wrażliwy na jej piękno. Aż wierzyć się nie chce, że mieszkając w dużej aglomeracji nie zdawałem sobie sprawy z tego, że kilkanaście kilometrów od miasta znajduje się cudowne, dzikie i tajemnicze miejsce.

Subskrybuj to źródło RSS
Nasz portal wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki. Więcej o naszej Polityce prywatności