Międzychodzki Kłapouchy
- Napisane przez Izabela Wielicka
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj Email
- Skomentuj jako pierwszy!
W Międzychodzie, niedaleko Rynku, przy ulicy Kilińskiego, stoi pomnik… osła. Zwierzak z brązu stoi w zaprzęgu - za sobą ma wózek i dwie kanki do mleka. Osiołek mleczarza - zwyczajny kłapouchy... czym zasłużył sobie na taki splendor?
W pobliżu miejsca, gdzie stoi pomnik osiołka, funkcjonowała w latach międzywojennych mleczarnia pana Masicy. Z mleka, które sprowadzał z pobliskiego Muchocina, produkował przepyszne twarogi i ser limburski - gatunek, mówiąc delikatnie, o specyficznym zapachu, ale doceniany przez znających się na „serowej rzeczy” Francuzów, Belgów i Holendrów.
Mleko, śmietanę i sery z międzychodzkiej mleczarni dostarczał mieszkańcom pan Sowiński, przyodziany zawsze w schludny, czysty, biały fartuszek. Kiedy pojawiał się z wózkiem pełnym towaru pod domem klientów, zamaszystym ruchem potrząsał dzwonkiem i dawał mleczarski sygnał, zapraszając do odbioru nabiału.
Pan Masica natomiast, przywoził z Muchocina mleko niewielkim wózkiem, ciągniętym przez jednego lub dwa osły. Te czterokopytne stwory były niezwykle mądre. Dokładnie znały trasę do domu i po wyładowaniu z wózka kan z mlekiem, zawracano je i same już wracały do mleczarni. I to właśnie te osiołki stały się ulubieńcami międzychodzian.
Sympatyczne czworonogi, oprócz codziennej mleczarskiej roboty, wykonywały czasem zadania specjalne, można by rzec „artystyczne”. Podczas różnych świąt, festynów, pochodów itp. strojono je w kolorowe wstążki, kwiaty i pompony. Na wózku, zamiast kan z mlekiem, ładowano bęben lub gramoliły się na niego międzychodzkie dzieciaki. Osły wyglądały paradnie i były niezwykłą atrakcją różnych uroczystości. Łagodne, ufne, towarzyskie, cierpliwie poddawały się poklepywaniu i głaskaniu setkom rąk i rączek.
Był tylko jeden problem. Widok Rynku był odbierany przez ich ośle rozumki jak hasło: „do mleczarni !”. Kiedy się na nim znalazły - nie zważając na szarfy, dekoracje, orkiestrę, cuda i inne wianki oraz ignorując liczne prośby, namowy i komendy uczestników imprezy - gnały „na szagę” do domu. Nie było „zmiłuj”! Organizatorzy musieli uwzględnić dodatkowy - ośli punkt programu, którym była mleczarnia. Przyzwyczajono się jednak do tych osobliwych fanaberii. Ba! Ludzie kochali osły coraz bardziej. Kto wie, może właśnie za ich niezależność i upartość...
Na pamiątkę tych szalonych, wesołych, czasów oraz osiołków mleczarza, które przysparzały mieszkancom Międzychodu tyle radości, postawiono w mieście, w 2012 roku, figurę osła w zaprzęgu. Z kłapouchym z brązu zaprzyjaźniły się już wszystkie dzieci z Międzychodu i okolic, a odwiedzający miasto turyści obowiązkowo robią sobie z nim selfie.
***
To już drugi pomnik osła w Wielkopolsce, o jakim nam wiadomo. Na wronieckim rynku znajduje się również figura osła z mleczarskim dobytkiem. Jego historia mogłaby stać się epizodem genialnej komedii Tadeusza Chmielewskiego, z niezapomnianą kreacją aktorską Mariana Kociniaka „Jak rozpętałem II wojnę światową”. Dlaczego? Przekonajcie się sami i poznajcie opowieść o bohaterskim ośle z Wronek
--------------------------------------------------------------------------------------------
POLECANY NOCLEG W OKOLICY
Olandia
- Dział: Artykuły
- Czytany 2738 razy
Izabela Wielicka
Z wykształcenia bibliotekarz, ale lubi odnajdywać ślady przeszłości nie tylko na kartkach książek. Zafascynowana wielkopolską prowincją najchętniej spędza wolny czas na wsi lub w małych miasteczkach - regionalistka z romantyczną duszą. Zwiedza Wielkopolskę, szukając ciekawych miejsc i niezwykłych historii, którymi dzieli się na zainicjowanym przez siebie portalu wielkopolska-country.pl.