Głęboczek to maleńka wieś, którą Pan Bóg szczerze obdarzył. Jest tu las, jezioro i rzeka - wszystko co najpiękniejsze. Aż trudno uwierzyć, że kiedyś było tu miasto. Na szczęście te czasy dawno minęły. I w tym Bóg był łaskawy, bo teraz - jak to mówią - żyje się tu jak u Pana Boga za piecem.
Z Marcinem Walkowiakiem, podróżnikiem i fotografem, rozmawiają Izabela i Piotr Wieliccy.
Reymont jest kojarzony głównie z innymi częściami Polski, są przecież nawet jego „Lipce” - z "Chłopów" znamy dokładnie obraz tamtejszej wsi, która przecież nie jest wielkopolska. No nie jest. Skąd zatem Reymont u nas? I to kawałek dosłownie za moim lasem? Historia ta jest pasjonująca i wzrusza, jak mało która. Jak to zatem z tym Reymontem było?
Puszcza Notecka - przepiękny, trochę magiczny i wciąż słabo znany kawałek Polski. To teren wprost wymarzony na wędrówki piesze i narciarskie, na wypady rowerowe i konne, na spływy kajakowe i… po prostu… na spędzanie chwil wśród szumu drzew, zapachu wrzosów, promieni słońca przebijających przez wysokie sosny. Jedną z osób, które dorastały na tym niesamowitym terenie i próbowały jak najlepiej go poznać, był Marek Musiał. Z wykształcenia zootechnik, z zawodu urzędnik, a „z pasji” - turysta (w prawdziwym tego słowa znaczeniu).